Recenzja filmu

Rozdzieleni (2014)
Michel Hazanavicius
Bérénice Bejo
Annette Bening

Wojna, fala i Bee Gees

Świat "The Search" nie jest zaludniany przez ludzi z krwi i kości, lecz przez figury z kiepskiego kina gatunków, ewentualnie chodzące postulaty. Bohaterowie są płascy, ich motywacje często
Michel Hazanavicius ("Artysta") otwiera swój nowy film paradokumentalną sceną egzekucji muzułmańskiej rodziny przez rosyjskich żołnierzy. Z masakry wychodzi cało ukryty w pobliskim domu, dziewięcioletni Hadji (Abdul Khalim Mamutsiev). Gdy tylko zagrożenie mija, chłopak zawija w koc swojego braciszka i ucieka. Wkrótce trafia pod skrzydła pracownicy Czerwonego Krzyża, Helen (Annette Bening), ale to nie ostatni przystanek na jego drodze krzyżowej: po kolejnej ucieczce, prosto z ulicy zabiera go pod swój dach unijna inspektor Carole (Berenice Bejo). Jeśli już dzwoni, ale nie wiecie, w którym kościele, to wiedzcie, że "The Search" jest luźnym remakiem "Po wielkiej burzy" Freda Zinnemana. Powojenne Niemcy zastępuje tu Czeczenia przełomu wieków, a szukającą chłopaka matkę – równie zdeterminowana siostra. W równoległym wątku dziewiętnastoletni Kolia (Maksim Emelyanov), brutalnie skonfrontowany z dorosłością, wybiera wojsko zamiast więzienia. Zamienił stryjek...

Mordy na ludności cywilnej, wojna z perspektywy dziecka, bierność Unii Europejskiej, aktywność Czerwonego Krzyża, fala w wojsku, bieda w szpitalach, homoseksualizm jako koło zamachowe koszarowego terroru, Bee Gees jako symbol lepszego, niedostępnego ofiarom wojny świata – liczba wątków i tematów, z którymi bierze się za bary reżyser idzie w dziesiątki, wszystkie zaś splatają się monstrualną panoramę czeczeńskiego konfliktu. Sporadycznie zdarzają się momenty, w których ten miks działa, owocując klinczem stanowisk i postaw życiowych. Przeważnie jednak ilość nie idzie w parze z jakością: "The Search" to kino pełne klisz i stylistycznie niezborne, w którym sekwencje rodem z "Ludzkich dzieci" (gdy wysłany na front Kolia zostaje zderzony z grozą i chaosem konfliktu) sąsiadują z anemicznym, zamkniętym w ciasnych wnętrzach dramatem. Hazanavicius dociska gaz do dechy, ale nie widać w jego strategii nic poza chęcią szokowania. Kolejne sceny znieczulają dość szybko i zamieniają się w album wojennej edycji World Press Photo.   

Świat "The Search" nie jest zaludniany przez ludzi z krwi i kości, lecz przez figury z kiepskiego kina gatunków, ewentualnie chodzące postulaty. Bohaterowie są płascy, ich motywacje często niejasne, wątki Kolii, Helen i Hadjiego sprawiają wrażenie, jakby wykrojono je z bryka dla piątkowych scenarzystów. Prym w tej układance wiedzie postać grana przez Bejo, próbująca bezskutecznie nakłonić unijny establishment do interwencji. Niepewna konwencji i wpuszczona w maliny przez scenarzystów aktorka powiela kliszę protagonisty z kina... katastroficznego lub sci-fi. Znacie go dobrze, to ostrzegający o nieciekawej sytuacji i respektujący zagrożenie bystrzacha, któremu wiary nie daje żaden przedstawiciel systemu i żaden decydent. Jej bohaterka jest trochę jak Jeff Goldblum z "Dnia niepodległości", trochę jak Jeff Goldblum z "Parku jurajskiego", a trochę jak Jeff Goldblum z "Inwazji łowców ciał". I może gdyby to Jeff Goldblum zagrał jej rolę, film byłby o klasę lepszy.  

Dziury logiczne i fabularne kretynizmy dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy, który nie przystoi twórcy nagrodzonemu Oscarem za reżyserię. "Kiepsko się dogadujemy, nie możemy się dobrze zrozumieć" – mówi przejęta Carole, relacjonując przyjaciółce trudną relację z Hadjim. Absolutnie jej się nie dziwię. Nie muszę być małym czeczeńskim chłopcem, by nie rozumieć, gdy ktoś mówi do mnie po francusku.
1 10
Moja ocena:
3
Michał Walkiewicz - krytyk filmowy, dziennikarz, absolwent filmoznawstwa UAM w Poznaniu. Laureat dwóch nagród PISF (2015, 2017) oraz zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008). Stały... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Rozdzieleni
Obraz Hazanaviciusa wbija kij w niejedno mrowisko. Prezentowany przez francuskiego twórcę konflikt... czytaj więcej